Autorka: Nessa Daere
Oceniająca: Popsuty Kran
Wygląd: 18/20
Jestem kimś, kto uwielbia Twoje
prace całym swoim serduszkiem. O ile wcześniejszy szablon do Slum City był zbyt
różowy i niepasujący do tematyki bloga, o tyle ten jest zdumiewający.
Kiedy weszłam na stronę i zobaczyłam
tak wielką zmianę, aż otworzyłam usta ze zdziwienia, a przecież to niegrzeczne.
Art z papierosem idealnie się wpasowuje. Mam wrażenie, że dostanę historię o jakimś
buntowniku, kimś, kto napluje mi w twarz, a potem odejdzie bez słowa. Tytuł
jest napisany dobrą, przejrzystą czcionką, jednak nijak mi nie pasuje Twój
olbrzymi podpis. Wiem, że chciałaś pokazać, kto jest autorem tekstów, no ale
proszę Cię. ;-; To nie pasuje, nie. ;-;
Podoba mi się to, w jaki sposób
wykonałaś linki do siebie – powiększające się kwadraciki są przeurocze, a
dopóki są schowane, nie zajmują dużo miejsca i wygląda to estetycznie.
Muszę się jednak przyczepić do
przewijającej się w nieskończoność strony. Rozumiem, że wszędzie masz „czytaj
więcej”, jednak siedem postów to zdecydowanie za dużo. Zmień na maksymalnie
trzy, bo to naprawdę nieprzyjemne, zwłaszcza, że archiwum dałaś na sam dół.
W stronach okazało się, że „Dom” to
strona główna i miałam niezły mindfuck. Potem mamy linki do katalogów,
ocenialnii, etc., gdzie dojrzałam i nasz link, więc mogę spokojnie pisać ocenę
dalej, nie martwiąc się, iż łamiesz przepisy, a ja pracuję za darmo i to bez
sensu.
Banner jest przeuroczy, ale też mi
jakoś specjalnie nie pasuje do całości, wybacz.
Nie ma mnie w polecanych. :c
Smutne, muszę Cię zmusić do przeczytania czegoś mojego, hihi.
Wiesz, co mnie zauroczyło
najbardziej? Spis opowieści. Podzielone na „długie, krótkie, planowane”. Nie
spodziewałam się zgrabnych opisów, okładek i linków do poszczególnych
rozdziałów, kiedy klikałam.
Szczerze i od serca czekam na „Krzywe
obrazy”, bo opis i okładka mnie uwiodły. Oddałam im swą miłość, sorki, chłopcze
z loczkami, na którego ostatnio spoglądałam maślanymi oczami.
Podsumowując:
wszystko jest piękne, zgrabne, zadbane. Postarałaś się, a to ważne. Tym
bardziej biję szczere pokłony, bo szablon wykonałaś sama. A to się bardzo
chwali.
Fabuła/Akcja:
30/35
Wybacz, kochanie, ale nie brałam
się za „Dorastanie”, jakoś tak mnie do siebie nie przekonało. Przecierpiałam
pierwszy rozdział i ojciec gej, który nie ukrywa swojej orientacji przed synem,
do tego jakiś dziwny wątek elfów czy czegoś innego... Czy Luke ma autyzm? Bo
tak mi się wydawało… No, ale dobra. Przeczytałam Zakochanego kupidyna, Urodzonego
w piątek 13-go oraz Cichego +
wcześniej wspomniany pierwszy rozdział Dorastania.
Bohaterowie
5/10
Urodzony w piątek 13-go
Kurcze, ten chłopak od początku
wydawał mi się dziwny, w sensie narrator.
>„Przestałem oglądać telewizję w
pierwszej klasie podstawówki. Uznałem, że to, co tam pokazują, w żaden sposób
nie ułatwi mi życia, a jedynie zirytuje ilością reklam i wulgarnym słownictwem,
które stało się bardzo popularne w dzisiejszych czasach i używane nawet w
bajkach. Czytałem za to mnóstwo książek oraz magazynów popularno-naukowych,
paradokumentalnych i biograficznych, bez przecinka dotyczących kogoś, o kim chciałem dowiedzieć
się więcej. Były to głównie gwiazdy, których unikatowość i sława zakończyły się
wraz z pojawieniem się obcisłych jeansów i końcem mody na "pokój, miłość,
empatię". To
nie jest cudzysłów.”
Miałam do czynienia z mnóstwem
siedmiolatków – przez trzy lata gimnazjum w czasie wakacji pracowałam jako
opiekunka do dzieci. Uwierz mi, proszę, że każdy pierwszak rzuca się na
telewizję. Chyba że jest na tyle wyobcowany, że rodzice zaczynają go ciągać po
psychologach czy innych specjalistach mających sprawić, iż ich dziecko stanie
się normalne. Także wątpię, by
dziecko, które wciąż niespecjalnie dobrze zna literki, mogło czytać magazyny paradokumentalne
czy popularno-naukowe. Gdybyś napisała, że zrezygnował z telewizji w pierwszej
klasie gimnazjum, patrzyłabym na to zupełnie inaczej.
Nasz bohater zmaga się z mnóstwem
problemów i prześladowców. Zrobiłaś z niego kozła ofiarnego i totalną ciotę, a
przecież trzynastego piękniejsze są dni,
także, moja droga, kreacja pana Wieczne Nieszczęście wyszła Ci marnie. Ale
spokojnie, przeanalizujmy jeszcze jego życiowe potknięcia.
>„Gnębił mnie trzy razy w
tygodniu, gdy mieliśmy razem zajęcia. Kiedyś zrzucił mnie ze zjeżdżalni, bo nie
chciałem mu odpowiedzieć, skręcił mi wtedy nadgarstek. Innym razem próbował
"utopić" <- to nie jest cudzysłów w piaskownicy, bez przecinka lub raczej
moją głowę. Dusiłem się i kaszlałem, a przez następnych kilka dni miałem
problemy z oddychaniem. Mimo to nie otrzymał kary z bardzo prostego powodu – tu powinna być półpauza nikt nie uwierzył, że on to zrobił. Z kolei w ostatni dzień
przedszkola, co najbardziej zapadło mi w pamięci, napadł na mnie, gdy nasi
rodzice byli na zebraniu, a ja musiałem do toalety. Wskoczył mi na plecy i
pięściami zaczął okładać moją twarz i szyję, z kolei nogami kopał mój brzuch.
Był większy i silniejszy ode mnie.”
>„Przez sześć lat szkoły
podstawowej byłem w klasie z dwoma chłopakami,
bez przecinkauwielbiającymi znęcać się nad
słabszymi. Z racji tego, iż rzadko się odzywałem, a i uroda nie była... nadal
nie jest czymś, czego można mi pozazdrościć, byłem ich celem numer jeden. W
każdy piątek po zajęciach, bez przecinka zaciągali mnie do osiedlowych garaży, bez przecinkaznajdujących
się niedaleko głównego budynku szkoły, a tam robili rzeczy, o których wolałbym
zapomnieć.”
>„W gimnazjum doświadczałem głównie przemocy psychicznej, a że wtedy
moi rodzice postanowili wziąć rozwód, przeprowadzałem się z miasta do miasta,
uczęszczając do wielu gimnazjów. Nie mam pojęcia, jak to możliwe, ale w każdym
z nich znajdywała się choć jedna osoba, która szczerze mną gardziła.”
Myślę, że chodzi o jego podchodzenie
do świata. Nikt nie lubi mroczków. Poza tym nie miał o czym rozmawiać z
rówieśnikami, skoro wszystko dzieje się w telewizji.
Ale, ale! To jeszcze nie koniec nieszczęść głównego bohatera.
Tak, muszę pokazać wszystko, chcę wycisnąć każdą jego troskę aż do granic
możliwości.
>„Wraz z rozpoczęciem liceum, bez przecinka liczyłem na zakończenie się moich męk dlaczego Word podkreśla mi
„męk”? „Męczarni” wstaw. . Nie było mi to jednak dane, gdyż już w pierwszy dzień
dowiedziałem się, iż w klasie ze mną będzie mój stary znajomy z przedszkola.”
Przeznaczenie,
pech, a może Boży znak?
>„Nie tylko zapomniał, że
kiedykolwiek się znaliśmy, ale i chciał zaprzyjaźnić.”
O kurde, nie gadaj.
>„Zaraz przed wakacjami wyznał mi,
że czuje do mnie coś więcej, bez przecinka niż tylko przyjaźń. Wyszedłem od niego i trzy
tygodnie trawiłem to, co mi powiedział, rozważając wszystkie za i przeciw
wkroczenia w dalszy etap znajomości. Wreszcie zdecydowałem i od szesnastego
lipca oficjalnie zostaliśmy parą.”
Łezka się w oku kręci. Od
przedszkola wrogowie, w liceum kochankowie, w ogóle to pokochałam kolejne
zdanie:
>„Zrobiliśmy to jak ja nie lubię, gdy ktoś
nazywa seks per „to”. Nie mogłaś napisać „kochaliśmy się”? przed wigilią Bożego Narodzenia, bez przecinkau niego w domu.”
Soł romantiko. U niego w domu! I to
jeszcze przed wigilią! Awww.
Trzy razy nie, dziękuję.
Kurde, życie naszego bohatera urosło
z poziomu odludka do szczęśliwego związku. Ale, jak wiemy po tytule, urodzony w
piątek trzynastego nie może żyć radośnie zbyt długo.
>„Nie wiem, czy gorsze było to,
gdy po feriach zaczął mnie unikać i przestał zapraszać do siebie, czy to, że
zrobił z naszego stosunku film porno i wrzucił do sieci, uprzednio wymazując
swoją twarz. Nie mam pojęcia, co chciał zyskać tymi trzyletnimi
"podchodami" <- kursywę bym tu dała, po których zwyczajnie mnie
porzucił. Myślałem wtedy, że to dlatego, iż chciał jeszcze bardziej zniszczyć
mnie psychicznie.”
Tak właśnie życie postanowiło
zabawić się naszym bohaterem. Ja nawet jego imienia nie znam, także dlatego
nadaję mu przydomki, nie martw się o to. Tak swoją drogą wymyślanie
bezimiennych bohaterów to niefajny pomysł. : |
>„O tych dwóch, którzy męczyli mnie w podstawówce, a którzy
szantażowali go od pierwszej klasy liceum, by zrobił mi coś. Skrzywdził,
sprawił, bym go znienawidził, zrobił cokolwiek, co w jakiś sposób mogło
doprowadzić mnie do depresji. Że to nie on opublikował ten film, a właśnie oni,
że pobiliby mnie, gdyby tego nie nagrał, że gdyby wciąż ze mną był,
powiedzieliby mi, iż to on był tym, przez którego miałem tyle siniaków w
przedszkolu. I że naprawdę się we mnie zakochał, już nawet w przedszkolu to
czuł, a że nie wiedział, co z tym zrobić, (więc) bił mnie i upokarzał.”
On mu to powiedział, rozumiecie! To
wszystko było ukartowane!
Tutaj dowiadujemy się o drugim
bohaterze oraz o tym, że jego miłość jest nieprzenikniona i długotrwała,
ponieważ przetrwała aż od przedszkola. Normalnie bym zapłakała, ale chyba
jednak nie, bo miłość nie może trwać aż tak długo, zwłaszcza po tym, jak nie
widzieli się jakieś dziewięć lat.
>„ Nie wiem, jak
to możliwe, iż wtedy mu uwierzyłem. Nie wiem, jak mogłem uprawiać z nim wtedy
seks i prosić matkę na kolanach, by wycofała wniosek.”
Ja też nie wiem.
Podsumowując głównego bohatera: taka
z niego ciota, że dzięki gimnazjalnemu powiedzeniu „to taka c**** i c***”
stwierdzam, że jednak idealnie pasuje do swojego oprawcy z przedszkola.
Jest naiwny, nie trzyma długo urazy
i jest po prostu jak niewinna, delikatna dziewczynka. Zamiast się bić, walczyć
o swoje i chodzić z poobijaną twarzą z przeświadczeniem, że jednak coś tam zrobił,
to on się im wszystkim dawał. Znam geja, który tak często bije się z innymi
chłopcami, często bez powodu, że to czasem przerażające. Twój bohater to
stereotypowy homoseksualista, który pewnie zacząłby ryczeć, gdyby ktoś go
choćby tknął palcem. Ale cóż, bywa.
Zakochany kupidyn
No tutaj to totalnie ro****ałaś
system, po prostu mam ochotę tak Cię trzasnąć, że te wszystkie ciotowate
postacie opuszczą Twoją piękną główkę.
Maki, czyli główny bohater i
narrator, nosi spódniczkę. I gorset. A przez te niespecjalnie urocze „chan”
przy każdym imieniu miałam wrażenie, że czytam opowiadanie o przedszkolakach.
Poważnie. Ale, ale! Przecież bohaterów poznajemy dzięki cytatom. Okay,
jedziemy.
>„do tego uroczy,
różowy kostium z sięgającym kolan tutu i punkowym, czarnym gorsetem, bez przecinkazaczynały bić (a nie wpijać się w niektóre miejsca?) mnie w
niektórych miejscach.”
Tak właśnie wygląda ów Maki.
>„Podejrzewałem
u siebie tę fobię już od dziecka, a teraz wszystko się potwierdziło.
- Mam lęk wysokości! - krzyknąłem w dół, mocno zaciskając powieki, pomału, krok
po kroczku schodząc w dół.”
On ma jakieś szesnaście, siedemnaście lat, nie?
Jak mógł wcześniej nie zauważyć, że ma lęk wysokości? Nigdy nie stawał na
krzesłach, nie wspinał się po drzewach albo na wieże widokowe podczas
wycieczek?
>„Prosto w ramiona
mojego wybawcy o kruczoczarnych włosach z białą słuchawką w lewym uchu,
właścicielem (właściciela) hipnotyzujących, ciemnobrązowych oczu. Prawie że czarnych,
gdyby przy świetle nie widać było, iż są dwa, lub trzy tony jaśniejsze od tej
prawdziwej czerni, którą posiadały jego źrenice.”
Tak wygląda facet, po którym od razu wiadomo, że
jest zainteresowany Makim. Poważnie, zero jakiegokolwiek zaskoczenia. Suprajsu
nie było, a to smutne.
>„ Bez wachania wahania przytuliłem
go mocno, a z moich ust bez przerwy wylatywały podziękowania. Nie wiedziałem
nawet, jak on się nazywa, a mimo to czułem radość tak ogromną, że gdyby
przełożyć to na przytulasy, zatuliłbym nawet i całą Japonię.”
Dlaczego Maki nie jest prawdziwym mężczyzną,
który, nie dość, że byłby zły, że złapał go inny facet, bo przecież męska duma,
to na pewno nie tuliłby się do niego. Stanąłby o własnych nogach, mruknął coś
niezrozumiale i już nigdy nie wracał do tej sytuacji!
>„-
Maki-chaan, nie zgadniesz! - Hayato podbiegła do mnie, w sumie wyglądało to,
jakby leciała, tak płynnie przemieszczała się między ludźmi, po czym zarzuciła
mi ramiona na szyję i rzekła do ucha podnieconym szeptem: - Wszyscy uczestnicy
gry chcą, byś też wziął w niej udział!”
Tak właśnie bohater dowiaduje się, że musi wziąć udział w grze.
Czy odmówił? Nie. Zero asertywności, zero jakichkolwiek prób postawienia się
dziewczynie!
>„ -
Ty to byś od razu chciał seksu - wytknęła mi, wystawiając język. Wstała z łóżka
i podeszła do biurka, gdy usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości.
- A żebyś
wiedziała.”
W tym fragmencie dowiadujemy się, że niezbyt dojrzały psychicznie
Maki myśli wyłącznie o seksie. Stworzyłaś nimfomana o umyśle co najwyżej
sześciolatka.
Podsumowując: Maki to taka sama
c**** jak bezimienny bohater urodzony w nieszczęśliwy piątek. Jest
nieasertywny, a przez brak jakichkolwiek głębszych opisów emocji nie potrafię
stwierdzić, czy jest jakoś specjalnie wrażliwy, a może ma jakieś pozytywne
cechy. Widzę w nim tylko dziewczynkę w ciele chłopca, wybacz.
Cichy
To opowiadanie Ci wyszło! Ale nie
umiem zbyt wiele powiedzieć o bohaterze.
Najprawdopodobniej kot skrada się
cicho do swojego właściciela. Ów zwierzę jest bezszelestne, przemyślało
wszystko, dobrze ocenia sytuację. Najlepsze jest jednak to, że mimo wszystko cicho, idąc do swojego pana/pani, nazywa
go ofiarą. I właśnie przez to myślę, że to kot. Koty już takie są. No i psy
raczej nie skradają się nocą, tylko wskakują na łóżko, przy okazji budząc
wszystko dookoła.
Dorastanie
A idź Ty mi z tym, Nesso! Ojciec sprowadzający do domu kochanka, podczas
gdy dziecko jest jeszcze… No, dzieckiem! I całowanie się przy nim. I ogólnie to
ten pierwszy rozdział był nieposkładany, jakbyś sama zagubiła się we własnych
myślach i pisała na siłę.
- Tato, gdzie jest ten pan, który był tu wczoraj? - zapytał
chłopiec akuratnie (akuratnie? Dokładnie/akurat)w chwili, gdy Krist pił powoli
sok pomarańczowy. Słysząc pytanie potomka i widząc jego wzrok, zakrztusił się
napojem, brudząc swój biały t-shirt. I
tak miał iść do prania.
Nie potrafił się zmusić do skończenia śniadania, bo
nagle, gdy zobaczył jakiegoś niskiego, chudego chłopaka,bez przecinka zjadającego usta jego taty, przestał być głodny.
I to tyle mogę powiedzieć w temacie
bohaterów.
Świat
przedstawiony: 7/10
Mam ochotę posłużyć się
dorastaniem, ale może jednak nie. :””)))
Całkiem zgrabnie opisujesz świat i,
choć czasem się w nim gubisz, to jednak pokazujesz czytelnikowi swój punkt
widzenia, co jest najważniejsze.
Pierwsza para, czyli
ta, którą sam dziś odnalazłem (tamta blondynka ze swoim realnym chłopakiem,
długi staż i w ogóle... tak dla przypomnienia), mieli za zadanie zrobić coś
szalonego. No i zrobili. Pocałowali się bez dotykania i (przecinek zamiast
spójnika) "na ślepo" (co
oznacza, że szukali swoich ust przez dwie minuty, a ja ze śmiechu prawie
leżałem). Druga para, a mianowicie Shiba ze swoją młodszą o cztery lata
dziewczyną, zatańczyli jakiś pokraczny taniec do słyszanej tylko dla nich
muzyki. Podobnie, bez przecinka jak w przypadku pary
numer jeden, salę gimnastyczną wypełniły śmiechy. Para trzecia miała bardzo
łatwe zadanie - udawać kurczaki. Natomiast para czwarta, stykając się plecami,
miała kucnąć i wstać z powrotem, nie odrywając się od siebie. Dobrze, że
Chizuru miała spodnie, nie spódnicę.
Niby szczegółów nie ma aż tak dużo, ale drobne wtrącenia pozwalają
nam lepiej poznać sytuację, co jest bardzo dobre. Dla czytelników, oczywiście.
Ta wzmianka o spodniach i spódnicy wyszła naprawdę dobrze.
Cicho skacze na górę i stąpa wolnym krokiem po pościeli, omijając
nogi swojej ofiary, starając się nie robić hałasu. Widzi jej twarz, twarz swojej
ofiary i znów cicho mruczy.
Następnie z ostrożnością godną kota wysokiej rangi, bez przecinka cicho wtula się w
swoją ofiarę, robiąc za żywą poduszkę i będąc w pełni zadowolonym ze
swojej roli. Bo może sam nie był łowcą, ale nie przeszkadzało mu to w nazywaniu
właściciela swoją cichą ofiarą.
To jeden z nielicznych
fragmentów, który wręcz mnie urzekł prostotą będącą jednocześnie zawiłością. Zwłaszcza
ostatnie zdanie. Chcąc odnieść to do świata rzeczywistego, mogłabym rzec, że
często nazywamy coś lub kogoś w sposób, który jest niezgodny z tym, jak możemy
się odnosić. Jak wypada się odnosić.
Dialogi: 5/5
Zamienię punkty, bo
chcę, ha! I mogę. Bo chcieć, to móc.
- Znów udają głazy? - odszeptał mu, przekręcając
odrobinę swoją główkę, łaskocząc Krista lokami po twarzy.
Nie wiem dlaczego, ale
to mnie rozśmieszyło. Poważnie, właśnie powstrzymałam się przed napisaniem „xD”.
Bo to ma być poważna i spójna ocena pełna rad.
Dobra, a teraz kilka
słów, zanim zacznę rzucać przykładami.
Dialogi są realne i
sprawnie napisane. Nie poczułam się wyalienowana podczas ich czytania,
zwłaszcza tych w Dorastaniu, a
przecież to całkowita komedia, której pojąć nie potrafię.
W wypowiedziach
bohaterów czuć emocje. Potrafisz nimi przekazać, co czują, a to bardzo ważna i
przydatna umiejętność.
- Tato, gdzie jest ten pan, który był tu wczoraj? - zapytał
chłopiec akuratnie (akuratnie? Dokładnie/akurat)w chwili, gdy Krist pił powoli
sok pomarańczowy. Słysząc pytanie potomka i widząc jego wzrok, zakrztusił się
napojem, brudząc swój biały t-shirt. I
tak miał iść do prania.
- Nie było tu wczoraj żadnego pana, Loke - rzekł po chwili,
uśmiechając się doń delikatnie. Loczek zmarszczył brwi, wysilając swój - wciąż
jeszcze mały - móżdżek na trawieniu odpowiedzi. Nawet, co było bardzo dziwne, przestał na chwilę jeść
płatki.
- I co było dalej? - zapytałem po raz kolejny, prawie wchodząc na Chizuru, tak
bardzo ciekaw byłem tego, co powie. Opowiadała właśnie o przebiegu swojej
randki z Sachim, bez przecinkamającej miejsce dzień
wstecz.
- No i on, pseudo dżentelmen, odprowadził mnie pod same drzwi i na dobranoc
pocałował. - Uśmiechnęła się nikle, a gdy chciałem wypytać o szczegóły, dodała:
- W nos.
- Jak się spało, gołąbeczki? - zapytała, odgarniając włosy, po czym wyciągnęła
z tłumu Chizuru.
- O co wam chodzi? - burknąłem, a następnie wstałem z Shiby i wyprostowałem
tutu. Podrapałem się za uchem, nie wiedząc, co teraz. Wyjść nie miałem jak, a
gdybym znów usiadł na Shibie, ten by się zirytował. Więc stałem, bez przecinkajak ten kołek, zastanawiając się, co z sobą zrobić.
- Ty i Shiba jesteście pierwszą parą wytypowaną przez uczniów - rzekła z tym
samym wyszczerzem czerwonowłosa. Twarz ją nie bolała?
...
Zaraz, chwila. Jaką, do cholery, parą?
- Że co, kurwa? - Shiba również podniósł swoje cztery litery, stając obok mnie.
Ta sytuacja stawała się dziwna. - Ja mam dziewczynę.
Tak, to by było na tyle.
Przeżycia wewnętrzne: 7/10
Nie było aż tak źle, jak się na
początku spodziewałam. Oprę się tu na Cichym¸
bo to w nim przekazałaś najwięcej emocji.
Cicho wchodzi do sypialni i czeka, aż nadejdzie odpowiedni moment. Aż
będzie mógł ruszyć do przodu. Stoi w miejscu, jego wzrok jest jakby zmatowiały,
bez wyrazu. Taki być powinien, bowiem on nie może oderwać się od patrzenia na
ofiarę. Cicho podchodzi do
łóżka, gdy nastaje odpowiedni moment, a ofiara już śpi od kilku ładnych
godzin, przewracając się wciąż i na nowo z jednego boku na drugi, przeżywając w
swojej głowie każdy i (bez „i”) kolejny sen, o których (którym) rano i tak nie
będzie pamiętać.
A tutaj także dość zgrabny cytacie z
Dorastania:
Ale Luke nawet tego nie widział, zbyt skupiony na mijanych za oknem
obrazach i obszernych oraz szczegółowych opowieściach Drew. Były to bowiem
historie o smokach, rycerzach i księżniczkach i Loke nie mógł uwierzyć, że w
ciągu szesnastu minut chłopak opowiedział ich tak wiele. Ale cieszył się, że je
poznał i że przyjaźnił się z Drew, bo przecież przyjaciel znający takie
historie, do tego posiadający całkiem niezłe dowcipy w zanadrzu i potrafiący
wytłumaczyć mu co nieco z matematyki, bo przecież był aż rok starszy, to najlepsze,
co go spotkało podczas całego siedmioletniego życia.
Potrafisz opisywać, co czują
bohaterowie, a to najważniejsze, prawda?
Język:
10/20
Piszesz prostym językiem, czasami
gubisz się we własnych opisach i choć się starasz, by zdania brzmiały niepowtarzalnie,
właśnie to Cię gubi. Rozumiem, że marzysz o tym, aby czarować słowem, ale to
wcale nie znaczy, że potrzebujesz zawiłych, niekończących się, wielokrotnie
złożonych zdań. Naprawdę. Prosto, zrozumiale i krótko – kieruj się tym, to
najważniejsze. To, że Ty jesteś w stanie zrozumieć swoje pokręcone myśli, nie
znaczy, iż inni, to znaczy przypadkowi czytelnicy, idąc za Twoim rozumowaniem.
Powinnaś nauczyć się przedstawiać wszystko z chirurgiczną dokładnością, ale
jednocześnie lekko i przyjemnie. Obrazowość jest bardzo ważna, zapamiętaj to.
Opisuj wszystko, chociażbyś miała rozwodzić się nad szczoteczką do zębów. Bo
kiedy Ty widzisz ją jako różową, dopóki nie napiszesz, jakiego była koloru, ja
pomyślę o zielonej.
Pomysłowość:
20/20
No, braku oryginalności zarzucić Ci
nie można. Wcześniej nie spotkałam się z czymś podobnym. Chociaż Zakochany kupidyn to typowe opowiadanko,
które ocieka lukrem, to Cichy i Urodzony w piątek 13-go są czymś, z czym
spotkałam się po raz pierwszy. Niby wiadomo, że piątki trzynastego są pechowe,
ale w moich stronach urodzeni tego dnia mają właśnie największe szczęście!
Dlatego też ten pech prześladujący bohatera jest czymś przykrym i
niesprawiedliwym, a zrzucanie go na datę urodzin jest… przykre.
No, ale jest dobrze, oby tak dalej.
Błędy
17/45
Zagęszczenie: 2/5
Tragicznie nie było, ale no…
Ortografia: 6/10
>jakgdyby (jak gdyby)
>opakowania pełnych(opakowań pełnych/opakowania pełnego)
>skinął do taty (w stronę taty)
Inne błędy 5/15
>Znów się rozpływam...(rozpłynąłem)
>Pełnego uśmiechu niestety nie mógł mi zademonstrować, bez przecinka z powodu, o którym chyba nie muszę
przypominać (którego
chyba nie muszę zdradzać). Znowu westchnąłem, już nie przez irytację, bez przecinka a kapitulację.
>Uniósł kciuk w górę, oznaczający: "pamiętaj, to tylko
zabawa", po czym uśmiechnął się kącikiem (jednym?) ust.
>iż jedyne okno w moim pokoju znajduje (znajdowało) się zaraz nad drzwiami i
widzę (widziałem) wszystko, co się tam
dzieje.
>Pomachałem Katsuyukiemu, a następnie wyszedłem z pokoju i
zszedłem na dół (zejdź na górę, to porozmawiamy).
>Ostatni, najmłodszy elf z
rodu Eoden kroczył dumnie przed siebie (no raczej
nie za siebie).
>Jego wysoko
uniesiona głowa i buńczuczne spojrzenia rzucane na każdego mijanego człowieka
wskazywały, iż był majętny (o kurwa, tego to ja nie
wiedziałam. Żeby spojrzenie miało nam zdradzać, ile kto ma hajsu w portfelu…).
>- Książę, dinozaury znów
zmieniły swe położeniekropka – wielka literausłyszał przy uchu głos ojca i już chciał się obrócić, by
go wyściskać, wycałować, ogółem po prostu powitać na dzień dobry, gdyby nie
silne, umięśnione i twarde, ręce mężczyzny przytrzymujące go(gdyby nie przytrzymujące go wbrew jego woli silne,
umięśnione i twarde ręce mężczyzny) -
oczywiście wbrew jego woli! - w jednym miejscu. (No, jak przytrzymuje, to raczej w jednym.)
>w piwne oczęta (a to co? Nieudany poemat schlanego romantyka? Główkę?
Oczęta?)
>Krist zaklął szpednie (szpetnie)
>Chciał zejść z krzesła, podejść tam i
pomóc tacie, ale Krist zabronił mu schodzić samemu z tego wysokiego krzesła.
> - Super~! (Uduszę Cię za te tyldy…)-
Interpunkcja 2/10
>Rudowłosy mężczyzna,bez przecinka natomiast, bez przecinkaw jednej dłoni
trzymał kanapkę, a w drugiej telefon, bez
przecinka i co chwila zerkał raz na ekran
urządzenia, który już od rana dzwonił od przychodzących sms-ów, a raz na syna.
> - Nie, niestety. - Gość
uśmiechnął się promiennie, bez przecinka i chyba bardziej ośmielony, bez
przecinkaniż onieśmielony, bez przecinka usiadł
naprzeciw niego (dziecka/chłopca/syna swojego
kochanka). Loke coraz mniej rozumiał (Czego? Niedopowiedzenie.).
- Ile masz lat, mały?
> Mieszkał tam bowiem jego prawie najlepszy przyjaciel, wspomniany
wcześciej (wcześniej) przecinek rok starszy, wyższy od niego co najmniej o głowę przecinek Drew
> Zazwyczaj szukali samochodu, bez przecinka zaparkowanego
dzień wcześniej przez ojca Drew, bez przecinka przez mniej więcej dziesięć minut, choć zdarzało się, gdy
ten postanowił jednak powiedzieć mamie chłopaka, gdzie pojazd się znajduje (to zdanie jest niedokończone, chyba że „gdy” zamienisz na
„że”).
> W górę, bez przecinka czy dół, w
lewo, bez przecinka czy prawo - nie robi mu już różnicy.
> Chciałem odpowiedzieć, że owszem, właśnie się
dowiedziałem,bez przecinka i chcę rozpocząć kolejny etap naszej znajomości, na którym
będziemy jak najdłużej, bez przecinkai nie pozwolimy naszej relacji pójść w dół, jednakowoż
bruneta nie interesowała moja odpowiedź.
> No, nie ukrywajmy, (dwukropek albo myślnik) z
większością rady pedagogicznej byłem bardziej na stopie koleżeńskiej, bez przecinka niż
uczeń-nauczyciel.
> To chyba nie jest pismo Sachiego. Wiem, bo na
początku roku dał mi listę propozycji do zorganizowania, bez przecinka jak każdy członek rady. (Bo na początku roku, jak każdy członek rady, dał mi listę
propozycji do zorganizowania.)
>- Pier~wsza pa~ra! (Na sylaby dzieli się za pomocą dywizów/półpauz, nie tyld.)
> Już mnie ręce zaczynały boleć ręce zaczynały mnie już boleć, do tego uroczy, różowy kostium z sięgającym kolan tutu i
punkowym, czarnym gorsetem, bez
przecinkazaczynały bić (a nie wpijać
się w niektóre miejsca?)
mnie w niektórych miejscach.
Zapis dialogów 2/5
Tutaj miałaś spory problem. Głównie,
jeśli chodzi o dywizy zamiast półpauz i myślników. Ale na wszelki wypadek i tak
Ci zarzucę linkiem do e-korekty, bo oni wszystko ładnie tłumaczą.
Podsumowanie:
Czekałaś na tę ocenę mnóstwo czasu i
pewnie oczekiwałaś czegoś lepszego, prawda? Przepraszam, że przeczytałam tak
mało, ale to było… Ciężkie. Nie lubię się zmuszać do czytania, przecież wiesz.
:| Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
Trzymam za Ciebie kciuki, rozwijaj
się, młoda.
Razem:
95/140 (68%)
Ocena:
Dobry
Ależ się zmieściłaś. xDDD
Na początku chciałabym Ci podziękować, że wreszcie skończyłaś moją ocenę. XDD
OdpowiedzUsuńNo i ten... przepraszam, że tak olałam Twoją ciężką pracę... ale przeczytałam całość tylko mniej więcej do połowy, po czym poleciałam w dół, żeby skomentować. Chciałabym Ci napisać, że bardzo mnie smuci Twoje podejście do świata. Ty wszystko widzisz tak smutno, tak szaro, tak... zbyt realnie. Pegalamorożce i ja jesteśmy bardzo niezadowoleni z powodu niskiego poziomu Twojej wyobraźni.
Tak samo z bohaterami - ja wiem, Ty wiesz i wszystkie sześć (wowow, ta liczba jest niesamowita) moich czytelników też wiedzą, że moi bohaterowie zawsze są tacy sami. Mają takie same cechy, tak samo mówią i praktycznie w każdej sytuacji zachowują się w ten sam sposób. Mimo to lubię robić z nich cioty i lubię bawić się ich uczuciami. Lubię psuć im życie, ale także je kolorować. I znów nasuwa mi się kolejna Twoja cecha, która sprawia, że pegalamorożce i ja robimy grupowe "buuuu" - wszystkich uogólniasz. Istnieją dzieci, które nie oglądają telewizji. Geje nie muszą mieć w życiu przesrane (to tak jak powiedzieć, że hetero... nie, to po prostu bawienie się w teczki. Ty jesteś be, bo lubisz swoją płeć, Ty jesteś be, bo lubisz przeciwną, ale mnie to się nie podoba, ty jesteś taki, sraki i owaki, bo masz takie, srakie i owakie cechy). Podsumowując - nie pakuj ludzi do swoich własnych szufladek. Ciekawi mnie teraz, do jakiej mnie spakowałaś.
I ostatnia rzecz, bo przeczytałam też kawałek końcówki - ja lubię swoje chaotyczne zdania złożone ze zdań złożonych. Nie zmienię swojego stylu po to, by pisać suche gówna, takie same, jak na miliardzie pierdyliardzie innych blogów.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za ocenę, ale raczej wątpię, że skorzystam z rad. xx
PS: Jedna rzecz mnie zastanawia - skoro nie podoba Ci się mój styl... to po co tak właściwie czekasz na "Krzywe obrazy"? X"DDDDDDD
Kiedy czytam opowiadanie, pragnę odzwierciedlenia rzeczywistości choć w niewielkim stopniu. Nie dziw się więc, że jestem oschła w przypadku, gdzie tej realności jest... brak.
UsuńTo nie są szufladki, Nessie. To przyglądanie się światu, on tak wygląda.
Nigdzie Cię nie wrzuciłam, pewnie wciąż siedzisz na krześle.
Język polski jest jaki jest, ale to jego płynność warunkuje przyjemność pisania. Kiedy więc coś jest zawiłe i muszę czytać dwa, trzy razy, aby zrozumieć, co autor miał na myśli, wcale nie mam radości z czytania.
Bo fabuła zapowiada się ciekawie. ~
Przyjemność czytania* Tak, brawo mi.
Usuń