Theme by Kran

niedziela, 19 kwietnia 2015

Recenzja [003] Kiedy to czytasz, jest już za późno

Coś tu ostatnio cicho. Trzeba to przerwać! Przybywam więc z recenzją fenomenalnej książki dla… dwunastolatków.



Autor: Pseudonymous Bosch
Opis: Uwaga, na stronach tej książki kryją się niebezpieczne tajemnice! 
Kas i Max-Ernest czekają z niecierpliwością, aby złożyć przysięgę i zostać członkami Towarzystwa Acinmejat. Tymczasem ich drogi znów krzyżują się z drogami doktora L. i panny Mauvais. W ręce chłopców wpada również tajemniczy Pryzmat Dźwięku, za pomocą którego można przywołać

Homunkulusa – człowieczka stworzonego przez nikczemnego alchemika, Lorda Faraona. To właśnie jego grobu poszukują doktor L. i panna Mauvais, ponieważ wierzą, że ukryta jest w nim tajemnica nieśmiertelności. Czy Kas i Maksowi-Ernestowi uda się ich powstrzymać? Zabawna, inteligentna i
wciągająca książka, "Kod da Vinci" dla dzieci.


Skąd wzięłam tę dziwną, ale jednocześnie interesującą książkę? Z biblioteki. Sama nie wiem, jakim cudem zawędrowałam do działu z książkami przeznaczonymi dla młodzieży w wieku dwanaście – czternaście lat, ale gdy tylko przeczytałam ten tytuł, wiedziałam, że będzie dobra.

Jest to druga książka z serii, ale nawet jeśli nie znałam treści pierwszej, wyśmienicie bawiłam się podczas czytania. Czasami zastanawiam się, czy to ja zatrzymałam się na poziomie podstawówki, czy po prostu pisarze, którzy swoje powieści dedykują nieco młodszej młodzieży mają lepsze pomysły, ponieważ nie skupiają się na romansie? Stawiam na to drugie.

Pan Bosch na samym początku każe nam podpisać ketchupem, czyli zamiennikiem krwi, pakt. Pakt. Nie, to źle brzmi. Zobowiązanie. Już lepiej. A więc przyrzekamy, że nic, co zostało opisane w tej książce nie wyjdzie na światło dzienne.
Humor autora i jego zabawne komentarze oraz wstawki towarzyszą nam praktycznie cały czas. Moje serce podbił rozdział, który to – według niego – został zabity i opowiada, jak to pisał go na serwetce, której później zapomniał. Kończy się na tym, że zostajemy wyproszeni z rozdziału, ponieważ autor chce wziąć prysznic.
Kolejnym ciekawym elementem owej powieści jest to, że rozdziały ponumerowane są od końca. Pan Bosch porównuje to do odliczania bomby przed wybuchem. Według mnie to naprawdę świetny zabieg, który czyni książkę jeszcze bardziej niesamowitą!
Bohaterami są Kas oraz Max-Ernest, którzy współpracują z towarzystwem Acinmejat. Przyjrzyjcie się dobrze tej nazwie, ponieważ skrywa ona prawdziwą przygodę, przysięgę i mnóstwo zagadek. Już ona sama w sobie jest zagadką! Poznajemy również Pietro, zabawnego czarodzieja, który wcale nie jest czarodziejem, ale co ja tam wiem, jego brata bliźniaka, Azjatę oraz przesympatycznego Homunkulusa – stworzenia, o którym napisać nie mogę.
Każda z postaci jest wspaniała na swój własny sposób. Max-Ernest ze swoją zazdrością o nic i fochami, Kas ze swoją miłością do survivalu, Yo-Yoji wtykający nos w nieswoje sprawy, doktor L. Wszyscy!

Nigdy nie przypuszczałam, że spodoba mi się powieść dla młodzieży, w której nie będzie miłości, a tymczasem od początku do końca trwałam w stanie zauroczenia i wciąż nie mogę pojąć, ile tajemnic skrywają w sobie stronice oraz pozostałe części.
Z dniem dzisiejszym zaczynam polowanie na inne książki pana Boscha. Zwłaszcza po przeczytaniu dodatku, jakim jest jego wywiad samego ze sobą.


Polecam każdemu – starszemu, młodszemu, dziewczynie, chłopcu. Lektura idealna w czasie roku szkolnego, kiedy ma się natłok nauki i niezbyt wiele czasu, by wczytać się w coś mrożącego krew w żyłach. Nie mogłam się od niej oderwać. Czytałam w szkole, w domu, przyznam się, że nawet w toalecie. A jeśli mi się spodobała, musi to coś znaczyć.


Ode mnie kolejna ocena pojawi się w niedzielę. Zaczyna się tydzień egzaminów, więc niespecjalnie mam czas, aby przysiąść do pracy. Obiecuję jednak, że się to zmieni. Do przeczytania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz